Mój ostatni post o polisie dla dziecka pokazałam mojej mamie, która stwierdziła, że mogłabym na wszelki wypadek napisać jeszcze o błędach, które można niechcący popełnić, kiedy wybiera się ubezpieczenie :P Wychodzi na to, że Etat Mamy niedługo będą prowadziły dwie mamy...:)
Gdyby moja mama nie była agentką ubezpieczeniową i mną odpowiednio nie kierowała, sama mogłabym popełnić jakiś błąd, który tylko skutkowałby tym, że kupiona przeze mnie polisa dla dziecka byłaby niewłaściwa. Płaciłabym za coś, z czego nie byłabym zadowolona.
Nieprzeczytanie umowy. Nie można podpisywać umowy, kiedy nie zna się jej warunków - a wiele osób tak robi. Polegają tylko na tym, co powie im agent ubezpieczeniowy - jednak nie zdoła on przekazać wszystkiego, co jest zawarte w kilkunastostronicowym dokumencie. Później może się okazać, że nie znasz dokładnych warunków, na podstawie których zostaje wypłacone odszkodowanie z części ochronnej. Nie znasz wyłączeń odpowiedzialności, nie wiesz, jak ubezpieczyciel interpretuje pewne pojęcia...Nie czujesz niepokoju?
Nie wstydź się przyznawać do niewiedzy. Agenci ubezpieczeniowi to nie nauczyciele w szkole, którzy potrafią krzyczeć za zadanie - banalnego w ich mniemaniu - pytania. Nie wiesz czegoś - pytaj. Nie zrozumiałeś pewnego warunku - dopytaj o niego. Po to spotykasz się ze specjalistą. To on ma wiedzieć wszystko, a nie Ty.
Nie kieruj się tylko ceną. Obniżenie ceny ubezpieczenia wpływa na jego sumę i zakres ochrony. Oczywiście tanie ubezpieczenie może Ci w zupełności odpowiadać, ale nie powinno oszczędzać się na zmniejszaniu ochrony, która byłaby nam potrzebna.
Ubezpieczenie dla dziecka trzeba wybrać rozważnie, na spokojnie, z głową na karku - i nie bać się pytać! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz